Jest dobrze, nawet bardzo!
Wlasnie wrocilem z Katowic tak bajdelej. Tego nie da sie opisac, to trzeba przezyc. Powiem tyle - zaczeli od Number of the Beast a skonczyli na Run to the Hills. Czyli jazda na maxa przez caly czas :-> Tylko raz mi sie udalo wzniesc ponad tlum i wyladowac w troskliwych lapkach ochroniarzy po drugiej stronie barierek :)) na drugi nie starczylo tchu, tak bylo duszno. W zasadzie jedyny minus imprezy - brak dobrej wentylacji. Eddie wyszedl do jednej piosenki, tym razem przebrany jako krol (tj. jakas fikusna korona i dlugi czerwony plaszcz). Wogole choreografia na wysokim poziomie. No i to naglosnienie! Gdyby tak Satyricon rok temu na Mysticu mial takie... heh... jednym slowem bylo zajebiscie, kto nie byl powinien zalowac :-P