Klotnia z bratem....
Poszlo oczywiscie o papierosy. Chodzi o to, ze ja ostatnio jestem, ze tak powiem "przy kasie"... i siodmy dzien z rzedu kupuje papierosy. Mlody nie ma zadnych pieniedzy teraz, zostal ordynarnie wychujany przez kolesia, ktoremu robil strone internetowa (ale to dluga historia, szkoda gadac) i caly czas mnie opala. Wszystko byloby OK, gdyby nie fakt sprzed paru dni, kiedy to przypadkowo odkrylem u niego paczke marlborasow w plecaku. Jakos zdobyl kase, kupil, ale nie przeszkodzilo mu to w braniu ode mnie. Urazilo mnie to dosyc mocno, przyznam szczerze. Jakies pol roku temu sytuacja byla odwrotna - mlody mial cash, ja nie. I ja go naturalnie opalalem. Ale kiedy tylko wyciulalem cos pieniazkow, od razu do sklepu po fajki i sruuu do niego go czestowac - uwazam ze tak nalezaloby postapic i w tej sytuacji. Pokazac, ze jest sie wdziecznym, ze nie pasuje mu, ze jest tak a nie inaczej. A on musial to tak spieprzyc...
No i dzisiaj, po kupieniu osmej paczki (to jest cholerny nalog, wiem, prosze sobie darowac) powiedzialem mu, ze nie mam papierosow. Wyniuchal, ze jednak mam i sie zaczelo. Kazalem mu pojsc na petle tramwajowa i poprosic kogokolwiek, zeby mu odsprzedal papierosa (30-40 groszy to powinien miec). A on tu mi sie unosi honorem, mowi, ze wezmie swoj (bo ten z ktorego nadaje jest wlasciwie jego... eeeh skomplikowane to troche widze :) ) komp do biura, gdzie jest net (bedzie uniezalezniony ode mnie, bo w domu ja zalozylem net, za moje pieniadze razem z mama. A mi nie chodzilo o to, zeby caly czas "zulil" na ulicy papierosy skoro starszy brat ma paczke. Mi chodzilo o to, zeby pokazal jakas inicjatywe, zeby pokazal, ze widzi w jakiej jest krepujacej sytuacji i zeby zrobil cos, cokolwiek! A on sobie siedzi w domu do gory brzuchem, pewny na 100%, ze skoro brat ma kase to on juz o nic sie nie musi martwic. Wkurwilo mnie to po prostu.
No i teraz nie wiem jak bedzie. Ma prawo wziasc kompa z domu. Ja mam prawo wziasc z kompa karte grafiki i dysk 2GB, na ktorym jest aktualnie system - te rzeczy sa moje. I w ten sposob nikt nie bedzie mial ani kompa ani netu.
A notka jest jakby taka wyjasniajaca - cobyscie sie nie zdziwili, ze pomimo tego, ze mam juz neta w domu nagle znikne ze "sceny" :-)