. ciasno tu. 4 osoby w jednej sypialni to zdecydowanie za ciasno :) Jesli wszystko pojdzie zgodnie z planem (a na plan czyhaja tzw. spontany, wredne zdradzieckie, bezlitosne i wogole) to pod koniec miesiaca powinnismy sie przeniesc do innego mieszkania, blizej centrum. W porzadku chata, duuuuzo miejsca. Co tam poza tym.. na inna posade w mojej firmie zaaplikowalem jakis czas temu. Kadrowa mi to doradzila, co mnie bardzo zdziwilo (ona jest jedna z dwoch osob co przeprowadzaja interview, czyli jesli ona mi mowi ze sie na posade nadaje, to tak jakby polowa sukcesu, nie?). Napalilem sie troche na ta robote, co tu ukrywac, ale interview poszedl mi bardzo dobrze. Takie jest moje odczucie, zreszta kadrowa tak samo mi mowila. Ale oczywiscie musiala sie inna jakas baba znalezc, z duzo wiekszym doswiadczeniem ode mnie, heh, wiec musztarda po obiedzie, bo ja zadnego doswiadczenia nie mam w srodowisku kontroli jakosci dokumentow (tym sie mialem zajmowac, heh, niezle brzmi co?). Na 5 osob aplikujacych uplasowalem sie rzekomo na drugim miejscu, zaraz za ta laska co to dostala prace, przed jakims ziomem z wieloletnim doswiadczeniem w Quality Control. Pfff... marne pocieszenie niestety, srebrnego medalu tutaj nie ma...
Z czystym sumieniem stwierdzam, jak na razie, najbardziej zwariowany dzien od kiedy przyjechalem tu do Anglii.. Nie lubie poniedzialkow wogole, a co dopiero tego ostatniego. Zaczal sie wczesnie, pobudka kolo 5 rano, w samochod i odwoze B. do FineTubes, po drodze zgarniam jeszcze takiego Piotra co tez tam pracuje, powrot do domu. Herbatka, kromka, odwoze G. na dworzec na 6:30, tez do pracy ma z rana. Po drodze telefon od T.
retrospekcja mode on W ostatnia sobote popilismy. Tak sie stalo, ze wyszlismy od kumpla na pole wszyscy, T. zapomnial kluczy i nieszczesliwie spadl z gzymsu probujac sie dostac do domu, tlukac sobie niemilosiernie kostke w nodze. /retrospekcja mode off
Bardzo boli go ta kostka i czy moglbym go odwiezc do szpitala, bo bardzo zle jest. No git. Odwiozlem G., jade do T., wchodze, zaiste zle z ta jego noga. No to sie zabieramy. Odpalam samochod, a tu dupa. Nie ruszy, kurwa mac. Probuje i probuje, nic. W koncu wykoncypowalem, ze to moze brak benzyny... no to tel po taksowke. Najszybciej za 45 minut bedzie (6:45 rano byla, heh). No to chuj, biore rower znajomego i popierdalam z kanistrem na stacje. Warte odnotowania sa trzy rzeczy tutaj. Uno, dojazd do stacji byl typowo angielski, pod gorke a potem z gorki. Due, pogoda ostatnimi dniami w Plymouth iscie tropikalna, 25 stopni jak nic, slonce prazy non stop. Tre, rano chlodniej bylo, myslac ze wroce zaraz ubralem sobie bluze (raczej gruba) i nic pod spodem. Biorac pod uwage te trzy fakty, i to, ze jestem pierdolonym alergikiem z atopowa skora, mozna mniej wiecej sprobowac wyobrazic sobie jak sie czulem. Ale to taka dygresja. Zajechalem z bezolowiowa w koncu, leje. Uruchamiam, raz, drugi, trzeci.. nic... no to popchalem troche (bo potem z gorki akurat bylo) go. Ten z ta kostka nie mogl, ale jakims cudem o tej porze znalazl sie na ulicy uczynny ziom, i jakos to poszlo. Zjezdzajac z gorki udalo sie na szczescie uruchomic dziada. Od razu zatankowalem do pelna. Potem do pracy T., zeby pokazal managerowi noge, ze zaiste prawda jest, ze nie moze pracowac, a nie ze walki odstawia. Z tamtad juz do szpitala, godzina 8 rano. Po dwoch godzinach czekania, stwierdzilem, ze pierdole i nie moge czekac, zostawilem go i powiedzialem, ze jeszcze wroce. Szybko do domu, zbieramy dokumenty, kase i jedziemy do agencji nieruchomosci z E., dokonczyc papierkowa robote zwiazana z wynajeciem nowego mieszkania. Dojechalismy, zalatwilismy, git. Potem z E. do agencji pracy, pomagalem jej wypelnic aplikacje. Jakies dwie laski z Mazur poznalem, cos tam pomoglem niby, wziely moj numer w razie czego, ze podadza mnie jako referencje, heh. Jedyna pociecha z tego dnia tak jak sobie mysle, bo laski calkiem niezle, ale pewnie i tak nie zadzwonia. Moze sam zadzwonie, daly numer. W trakcie wypelniania aplikacji dzwoni T. i mowi, ze kostka zlamana, ze operacja prawdopodobna, ze mu sruby metalowe do nogi beda wsadzac, hardcore. I prosi o przywiezienie mu szlugow. No to lajt, skaczemy po zalatwieniu wszystkiego do domu, zbieram szlugi, wracam do samochodu, a ten nie odpala. W tym momencie mialem lekki kryzys, i myslalem ze pierdolne normalnie. Jakos sie wzialem w garsc, wylazlem z samochodu i szukam kogos kto mi pchac pomoze. Kurwa o 6:40 sie ktos znalazl od kopa, a w poludnie to nie da sie.. ludzie mysleli moze, ze papierosa chce, albo pieniedzy, moze dalej poschizowani tymi bombami z londynu, nie wiem.. chwile to zajelo, ale w koncu jakis mlody czlowiek sie zlitowal i mi pomogl. Niewiele trzeba bylo popchac, bo jak to w anglii, zaraz za zakretem bylo z gorki, dalej sobie poradzilem. Odpalil w koncu i do teraz (odpukac) nie mialem z nim problemu. Po konsultacjach z ziomem z pracy (bo ja sie generalnie na samochodach nie znam) doszlismy do wniosku, ze jak sie bak wyczyscilo z benzyny do cna, to z dna mogl zassac jakis brud, albo co, i sie krztusil po prostu. Jebac. Dojechalismy w koncu do szpitala, zostawilem tam E. zeby sie T. zaopiekowala a sam pognalem do pracy (14:00 juz sie zblizala, heh). Jeszcze w drodze do pracy juz, zastanawialem sie co jeszcze moze sie spierdolic dzisiaj. A opcji bylo pare, moglbym np. dostac opierdol za przeoczenie czegos w pracy. Mogl mi wieczorem samochod nie odpalic, no rozne rzeczy jeszcze mogly sie zdarzyc. Cale szczescie byl to koniec, bo jakby mi np. Bob zaczal cos pierdolic o zazaleniach pielegniarek to moglbym nie wytrzymac i wybuchnac. A to nie byloby dobrym pomyslem, oj nie. Nie stalo sie na szczescie i po pracy lajtowo wrocilem sobie do domu. Mowilem sobie, ze nie bede pil, ale nie wiem... jakos mnie wszystko wkurwialo dalej, pociagnalem se lyka z piersiowki, stwierdzilem ze pierdole, pojechalem szybko do sklepu po piwka, strzelilem dwa i poszedlem spac.