..plan byl jak zawsze, sie upic. Poszlismy, kupilismy po polowce na leba. Pijemy. Okazalo sie, ze Siewca kupil 0,25. Lajt. Ale doszedl do wniosku, ze to tak malo, wiec sobie wezmie z naszej przepity. Wybornie. Zapowiadalo sie zwalowe chlanie, na szczescie przyjechali panowie D. i Z. z pomyslem robimy grilla. Temperatura zerowa, ale co to za problem dla nas, hehe. Podpalka (taka w plynie) zamarzla, trzeba bylo ja ogrzewac. Hehe. No ale grilik calkiem udany, a kielbachy pierwsza klasa. Szkoda tylko, ze kumpel nie dotrzymal mi tempa w chlaniu, musial wymieknac po drodze... Sie rozpilem, jasna cholera.. czesciej wodke od piwa pije...
Jest. Po prostu. Nie chce sie odczepic. Brak mi czynnosci "pozaszkolnych". Cos takiego jak w liceum bylo, spotykalismy sie ze znajomymi, gralismy w brydza. Spotykalismy sie, gralismy w ping-ponga chociaz. W pilke nozna (chociaz w to nie gram juz z innych przyczyn :/). W gre planszowa Magie i Miecz. W jakiegos dobrego eRPeGa... jakos sie towarzystwo zejsc nie moze.. albo kurwa po prostu nie chce. Przykre to jest.
Siedze sobie zazwyczaj w domu, na necie jestem. Cos tam zarobie na lekcjach angielskiego. Przynajmniej raz w tygodniu sobie popije. Na studia laze. I koniec. Caly moj cykl zyciowy :/ Co za zwal.