W Kupcu zapachniało Bożym Narodzeniem. Może nie do końca. Bardziej pachnie tam Gwiazdką, czy też X-mas (Christmas), bo z narodzinami Boga ma to coraz mniej wspólnego.
Zawsze jakoś przed świętami (23 grudnia najczęściej), chodziliśmy tam na kawę. I było tak cudownie, tak słodko… Prezent dla Ciebie, prezent dla mnie. - Tylko rozpakuj po Wigilii! - Oczywiście, ale Ty też. Zawsze dotrzymywałem słowa. A później mogliśmy już siedzieć popijając kawę i delektując się cynamonowymi pierniczkami i swoją obecnością. Młoda panna przygrywała na pianinie kolędy, kawa pachniała, pierniczki smakowały, Twoja dłoń w mojej dłoni… Było dobrze i tego nikt już nam nie zabierze. Było… W tym roku już tam nie usiądziemy.
Dzis goscilem w Krakowie Gosie z Sosnowca :-) Bardzo milo, poszlismy na piwka, pogadalismy. Dostalem Diune na kasetach dwoch, jutro bede ogladal :-)) Troche przypal, bo naciagnalem ja na zupe ogorkowa za 4,40 PLN hehe, ale mam nadzieje, ze nie zaluje tego - zwlaszcza ze muzyka w lokalu byla znacznie lepsza niz w knajpie, w ktorej pilismy :-> I tak czas od 14 do 20 przelecial jak z bicza strzelil... malo brakowalo a by zostala dluzej w Kraku, ale na szczescie (czy aby na pewno? ;) zdazylismy na pociag w ostatnich minutach. Ogolnie dzien na duzy plus! Trzymam za slowo i oczekuje powtornej wizytki :) ... a kto wie, moze ja sie wybiore tam na Sla... na Zaglebie :)