Mam juz net. Nie jakis zakichany przez radio, ale taki z prawdziwego zdarzenia, tj. Neostrada :) Podpialem sie do znajomych, w sumie jest nas czterech na jeden reuter, jest iscie zajebiscie. Narazie jestem zakochany w tym, transferek leci mi nawet do 90 kb/s (kiedy przy polaczeniu radiowym 15/s bylo wyczynem!) i jest gicior.
Wlasnie wrocilem z Katowic tak bajdelej. Tego nie da sie opisac, to trzeba przezyc. Powiem tyle - zaczeli od Number of the Beast a skonczyli na Run to the Hills. Czyli jazda na maxa przez caly czas :-> Tylko raz mi sie udalo wzniesc ponad tlum i wyladowac w troskliwych lapkach ochroniarzy po drugiej stronie barierek :)) na drugi nie starczylo tchu, tak bylo duszno. W zasadzie jedyny minus imprezy - brak dobrej wentylacji. Eddie wyszedl do jednej piosenki, tym razem przebrany jako krol (tj. jakas fikusna korona i dlugi czerwony plaszcz). Wogole choreografia na wysokim poziomie. No i to naglosnienie! Gdyby tak Satyricon rok temu na Mysticu mial takie... heh... jednym slowem bylo zajebiscie, kto nie byl powinien zalowac :-P
... mam neta. Znowu sie cos spieprzylo ;) W ostatni piatek przeszla przez Krakow WIEEELKA burza i, heh, na moje nieszczescie musialo pierdolnac nam w router... i akurat kolega, u ktorego to wszystko lezy pojechal na weekend. I przez te ostatnie dni nie mialem wogole internetu. Ja to mam pecha po prostu. Jakby tego bylo malo, wylaczyli mi komorke. Wiec informuje, dla tych ktorzy znaja moj numer - mozna go sobie z czystym sercem wykasowac :-/ Nie zanosi sie aby kiedykolwiek zostal uruchomiony... heh... jeszcze malo? No to powiem, ze z piatku na sobote ojcu wybili szybe w samochodzie i zajebali radio... po prostu full wypas i wogole zajebiscie...
Referendum bylo, poszedlem, a jak. Zaglosowalem na tak. Uwazam, ze potrzebne sa zmiany, nie zastanawiam sie nad tym, ze na razie nie beda to same pozytywy. Z poczatku bedzie ciezko, przekonam sie o tym na wlasnej skorze (ojciec jest chory na SM, ZUS placi matce alimenty - z powodu wejscia do Unii maja nam rzekomo cofnac swiadczenia, od 1 stycznia 2004...) ale wierze gleboko, ze pozniej bedzie tylko lepiej.